Axron - 2011-02-14 10:48:28

Urodziłam się w małym miasteczku, położonym na jednej z wysp Pomarańczowych. Cała wyspa była zupełnie ignorowana, zapomniana przez mieszkańców z głównych regionów. Mimo to, zawsze uważałam, że jest ona niezwykła. Widziałam w niej same plusy - wszędzie pełno pod dostatkiem pysznych, świeżych owoców, piękny, malowniczy krajobraz oraz położony nad piaszczystą plażą ocean.
Zachwycałam się przyrodą jak mało kto. Z tej racji postanowiłam uwieczniać widziane przeze mnie cuda natury aparatem. Fotografowanie szybko stało się moim hobby. Raz nawet spacerując obtoczyłam całą plażę wokół. Zajęło mi to jeden dzień. Kiedy fotografowałam, czas leciał nieubłaganie.
Właśnie podczas tej wędrówki, moje słowa "ta wyspa jest niezwykła" potwierdziły się. Kiedy znalazłam się niedaleko polany, na której rosły cytryny i inne cytrusy, zobaczyłam przedmiot mieniący się wszystkimi kolorami tęczy. Rozejrzałam się dookoła, jakbym próbowała sprawdzić, czy nikt mnie nie śledzi. Pstryknęłam zdjęcie owemu kamieniowi... I nagle powietrze zaczęło wiać coraz mocniej. Usłyszałam głośny huk pioruna. Zadrżałam. Co takiego mogło się stać? Po chwili niewidzialna siła zrzuciła mnie na ziemię, coś wyrwało mi z rąk aparat. Zza drzew wyłoniła się wielka twarz jakiegoś dziwnego pokemona : http://desmond.imageshack.us/Himg258/scaled.php?server=258&filename=nidorinop.png&res=gal Uśmiechnął się on szyderczo, zaśmiał pod nosem.
Spojrzałam na niego ze złością, nieco przestraszona. Zbudziłam się dopiero w domu. Zobaczyłam twarz Johny'ego.
- Katie, uf... Na szczęście się obudziłaś. Już się bałem, że... - przerwał i lekko się uśmiechnął. - Wszystko w porządku?
- T-tak. Chyba tak - odpowiedziałam zbudziwszy się.
- To dobrze, przyniosę ci śniadanie. Pewnie jesteś głodna.
Johny wyszedł z pokoju. Nagle na kołdrze pojawił się wpół zniszczony aparat oraz liścik. Przetarłam oczy, po czym wyjęłam kartkę z koperty.
- Nie wtrącaj się nam w drogę, dziecko. Wynoś się z wyspy. Ty i całe miasto... Inaczej czeka na was...
Zdanie nie było dokończone. Na końcu zdania widniał kleks.
Johny wszedł do pokoju.
- Hej, co to za list? - spytał z ciekawości.
Zamarłam. Spojrzałam na niego blada z przerażenia.
- Katie...? - popatrzył na mnie.

Johny ciągle szturchał cię w ramie próbując cię ocucić (napisz mi kim on dla ciebie jest).
- Katie, Katie, Katie!!! Słyszysz mnie? Powiedz mi co tam jest napisane. - Do pokoju wpadły promyki słońca, w końcu zaczynało się przejaśniać, po za tym słychać było śpiew Pidgey'i. Chociaż ten może był już wcześniej, ale dopiero teraz zwróciłaś na to uwagę. W końcu doszłaś do siebie. Na twarzy chłopaka widać było niepokój, najwidoczniej niezwykle go sobą zmartwiłaś.
- Katie, proszę... powiedz mi. Co tutaj się dzieję... - Ponadto dopiero teraz zauważyłaś iż chłopak postawił obok twojego łózka szklankę ciepłej herbaty.

Katie - 2011-02-14 13:21:32

- J-ja... Sam zobacz - podałam kartkę chłopakowi. Czując, że może go to robawić; może stwierdzić, że to tylko dowcip szybko dodałam:
- Tam na wyspie... Pewnie mi nie uwierzysz, bo sama tego nie mogłam pojąć. Spacerując wokół wyspy zobaczyłam jakiś błyszczący kamień. Zrobiłam mu zdjęcie i nagle z nieba cisnęły pioruny. Zaczęło coraz mocniej wiać. I ... za drzewa wyłonił się jakiś pokemon. To był chyba Nidorino, tylko taki ciemny. Rozwalił mi aparat i poszedł. Myślę, że to jego kamień. Ale... dlaczego miałby być taki ważny?
Spojrzałam na chłopaka będąc ciekawa jego reakcji. Wstałam z łóżka, wzięłam łyk herbaty. Z żalem popatrzyłam na rozwalony aparat. Wzięłam go do ręki. Po chwili przypomniałam sobie o moim Tepigu, siedzącym w pokeballu już cały dzień. Wyjęłam ball z torby, po czym lekko nim porzuciłam tak, aby świnka się pokazała.
- Cześć, mała... - wyszeptałam do niego.

Axron - 2011-02-14 18:05:41

Johny zbladł.
- Że jak? Wybacz ale muszę coś załatwić.... - Urwał w połowie i czym prędzej wybiegł z pokoju przy czym do tego potknął się o jakiś kapeć.
- Tepig... - Powiedział lekko zdziwiony pokemon. Promienie słońca co raz to nie miłosierniej waliły ci po oczach. Ponadto byłaś lekko zdziwiona tą sceną która miała miejsce kilka chwil temu. Czyżby on coś wiedział. Dopiero teraz spostrzegłaś iż twój podopieczny szarpię owy kapeć o który wcześniej potknął się chłopak. Widać było iż zabawa ową częścią garderoby bardzo mi się podobała. Tymczasem ty dalej leżałeś w łóżku, a po Johny'm ani śladu.

Katie - 2011-02-14 19:29:29

Rzeczywiście, sytuacja bardzo mnie zaskoczyła. Zaczęłam intensywnie myśleć. Czyżbym o czymś nie wiedziała.
Spojrzałam na pokemona bawiącego się kapciem.
- Oj... Tepig... - pokręciłam głową, po czym lekko się uśmiechnęłam.
Wstałam z łóżka, szybko je pościeliłam, po czym wyciągnęłam z torby PokeDex. Od razu przeskanowałam nim Tepiga, by uzyskać o nim trochę informacji.
Po uzyskaniu ich schowałam ów przenośną encyklopedię do miejsca, z którego ją wyciągnęłam. Podniosłam świnkę.
- Chodź, mała. Musimy zobaczyć co tu się dzieje - rzekłam do pokemona wymuszając uśmiech. Nie chciałam niepokoić stworka.
Lekko uchyliłam drzwi od pokoju i wyjrzałam zza nich. Sprawdziłam czy Johny tam właśnie się znajdował.
Tak czy owak, wyszłam z pokoju. Rozejrzałam się dookoła.
- Johny! - zawołałam.

Axron - 2011-02-14 20:32:16

http://archives.bulbagarden.net/media/upload/6/69/498.png

Tepig
Lvl: 5
Płeć: Samiec
Ataki: Tackle, Tail Whip
Natura: Pewna Siebie



Świnka odłożyła poszarpanego kapcia i za chwilę znalazła się obok twojej nogi. Idąc za tobą w kierunku drzwi ciągle radośnie merdała ogonkiem. Jednakże jak się okazało Johny'ego tu nie było. Nie mówiąc już o tym iż nawet nie raczył zamknąć drzwi na dwór. Jednakże wszystko inne było w jak najlepszym porządku, naczynia pozmywane, podłoga wytarta, dywan odkurzony, a na meblach nie było ani drobinki kurzy. Widać że bardzo się o ciebie troszczył. Tepig zaczął węszyć w koło, ale jakoś nic nie mógł znaleźć. Wtem niespodziewanie w twoich drzwiach pojawiła się twoja sąsiadka, Elva ze swoim ukochanym pokemonem Cleffą. Mały, różowy stworek czym prędzej podbiegł do Tepiga i zaczęli się bawić w najlepsze. Co do samej Elvy. Była to potężna i nieco otyła kobieta z pulchnymi polikami. Miała ona długie rude włosy i zawsze ubiera się elegancko.
- Ah, dziecko. Wreszcie doszłaś do siebie. Bałam się że coś ci się stało, kiedy przez okno z mojej sypialni. Oh, zapomniałam pościelić łóżka. Oj, ale nie, co ja miałam. A tak, no bo zobaczyłam jak Johny stąd tak wybiegł że bałam się, że może coś ci się stało. Na szczęście jednak wszystko w porządku. A tak w ogóle to co on tak pobiegł jak poparzony?

Katie - 2011-02-15 13:25:46

Popatrzyłam na Elvę z lekkim przerażeniem w oczach.
- Oh! To pani... - na mojej twarzy pojawił się lekki, wymuszony uśmiech. - J-ja... Nic mi się nie stało. To pewnie przez te słońce. Grzeje ostatnio coraz mocniej. A Johny... Cóż, nawet nie wiem co mu się stało. Właśnie idę to sprawdzić. Powie mi pani, w którą stronę pobiegł?
- Biegł jak poparzony... Czyli pewnie wiedział co tu jest grane. Czyżby on też doświadczył spotkania z "Dark Nidoranem"? W każdym razie muszę to sprawdzić! - pomyślałam.
Niecierpliwie oczekiwałam na odpowiedz kobiety. Gdy tylko mi odpowiedziała ruszyłam w stronę wskazanego przez nią kierunku.
- Do widzenia! - odwróciłam się do kobiety i machnęłam - Dziękuję!
Rozglądałam się za chłopakiem.

Axron - 2011-02-15 14:00:14

- Ah, on poleciał w kierunku plaży. - Kobieta pokazała palcem w ową stronę.
- A słuchaj, Katie chcesz trochę barszczyku bo dopiero co ugotowałam i jeszcze nie wystygł. - Ale kobieta widząc twój pośpiech zrezygnowała z dalszej rozmowy dodając tylko.
- No to powodzenia. - I odeszła. Ty zaś ruszyłaś w kierunku plaży. Dotarłaś tam w zaledwie kilka minut. Było tu jak zawsze wielu ludzi. W szczególności turystów, z powodu ciepłego klimatu i wspaniałych plaż latem było ich tu pełno. Niestety za Johny'm nie było ani śladu. Tepig dobiegł do ciebie, w czasie drogi nieco go odsadziłaś, ale teraz już zdołał cię dogonić, jedyne co miał ci do powiedzenia to zmęczone:
- Teeepig.

Katie - 2011-02-16 19:47:15

Schowałam świnkę do pokeballa.
- Odpocznij sobie, maleńki - rzekłam, po czym schowałam szybkim ruchem balla do torby.
No gdzie on może być...
Rozglądałam się wokół. Daremnie.
- Cóż... Muszę przejść do ostateczności.
- Jooooohny! - zaczęłam wrzeszczeć mając nadzieję, że nie zwracam na siebie zbyt dużej uwagi.
Biegałam po całym mieście aż do skutku. Jeżeli nadal go nie znajdywałam, wróciłam do domu. Postanowiłam tam na niego poczekać.

Axron - 2011-02-16 20:44:58

Niestety nie udało ci się znaleźć swojego przyjaciela, toteż wróciłaś do domu w nadziei iż ten niebawem wróci. Ale ta chwila nie nastała. Zrobiło się już ciemno, a twojego przyjaciela wciąż nie było. Jednakże około godziny 22 usłyszałaś jakieś szmery za ścianą. Przeraziłaś się, bowiem odgłos był co raz głośniejszy. Nagle słychać było tylko łomot, w pokoju wzbiły się tabuny kurzu. Ze ściany twojego domu pozostały gruzy. Wśród dymu ujrzałaś sylwetkę pokemona. Był to Drowzee. Zbliżył się do ciebie. Za nim pojawiła się czwórka zamaskowanych mężczyzn.
- Zbyt wiele widziałaś, teraz musisz za to zapłacić. - Powiedział jeden z nich, stojący na przodzie, najwidoczniej było to kapitan oddziału. Bowiem jego strój w przeciwieństwie do czarnej trójki, był niebieski.

Katie - 2011-02-17 12:43:13

Popatrzyłam na kapitana i resztę załogi z deka przestraszona.
- Hm... Nie mogę spanikować. Muszę zadziałać spokojnie.
Nie umiałam działać spokojnie. Zaczęłam szybko uciekać, postarałam się ich zgubic. Po chwili zatrzymałam się, spojrzałam czy mnie gonią. Jeżeli nie, usiadłam na ziemi i odetchnęłam. Zdałam sobie sprawę, że spanikowałam.
- Ale wstyd! Nie mogę się tak łatwo poddać - mruknęłam sama o siebie.
Wypuściłam Tepiga, myśląc, że da radę mi pomóc.
- Słodki, masz nie wiele ataków, aczkolwiek proszę, postaraj się i zaatakuj tą trójkę Tackle - miałam chęć powiedzieć, ale wahałam się.
Ogarnęła mnie czarna myśl - podczas gdy Tepig będzie miał bliski kontakt z złowrogo nastawionym teamem, może stać mu się krzywda. Poza tym i tak już nie będę ich szukać.
- Już nic, mały. Wskakuj - rzekłam zmieszana do przyjaciela i stuknęłam go kulą.

Axron - 2011-02-17 12:59:33

Zaczęłaś uciekać. Niebawem opuściłaś swój dom i wybiegłaś wprost na ulice pod nadjeżdżający samochód. Ten zaczął trąbić, lecz w ostatniej chwili się zatrzymał. Ty zaczęłaś biec dalej, obejrzałaś się w tył. Nie było ich. Schroniłaś się w pobliskich krzakach gdzie na chwilę usiadłaś obserwując przebieg wydarzeń. wtedy z twojego budynku wyleciał zubat który najwidoczniej miał za zadanie cię odszukać. Akurat była to specjalność tego pokemona bowiem zaczął lecieć w twoim kierunku. Zawisnął nad krzakami, a następnie zawrócił po swoich właścicieli. Czwórka mężczyzn wraz z Drowzee'm właśnie opuściła twój dom i rozglądało się w koło.

Katie - 2011-02-17 14:19:03

Cóż za beznadziejna sytuacja. Ten wstrętny, mały nietoperz tak czy siak mnie odnajdzie. Co robić, co robić?
Podniosłam się, gdy tylko Zubat odleciał.
- Teraz albo nigdy...
Musiałam uciekać. Zdałam sobie sprawę, że nietoperzyk podleci do swoich właścicieli i niebawem wskaże im moje położenie. Trzeba było biec - nie patrzeć na nic tylko uciekać. Jak najdalej od nich.
Johny... czy coś mu się stało? Czy ten wstrętny team mu coś zrobił?
Nie miałam pojęcia... Ale gdybym była teraz z nim... Odpłynęlibyśmy najbliższym statkiem, albo odbili od ziemi samolotem... Wyspa... Zaczęła mnie ona po pewnym czasie nudzić z tego powodu, że tu nie łatwo podróżować jak inni trenerzy i koordynatorzy. Nie mogłam łapać pokemonów, poza tymi na wyspie, które nie bardzo mi się podobały.
I znowu zaczęłam bujać w obłokach! Troje złoczyńców mnie goni a ja rozmyślam jak było by gdzie indziej.
Schowałam się w gęstych krzakach. Czekałam na pomoc. Miałam nadzieję, że wreszcie zobaczę znajomą twarz.

Axron - 2011-02-17 14:32:16

Udało ci się zgubić rywali. Szłaś już teraz powolnym krokiem w kierunku twarzy. Nagle zobaczyłaś co cię przeraziło. Na niebie znów pojawił się ten przeklęty nietoperz, który po kilku chwilach zawrócił. Raczej jasne gdzie on poleciał. Spanikowałaś. Nie wiedziałeś co masz uczynić. Do pewnego momentu. Na plaży znajdowała się łódka i wiosło,  Dzielił cię do niej tylko któtki pomost. Musisz wybrać, zaryzykować i popłynąć jak najdalej stąd, uciekać, czy też stawić czoło rywalom. Presja była co raz większa. Jednakże musisz wybrać jedną z tych opcji.

Katie - 2011-02-17 14:56:14

- Hmm, raczej nie mogę tu pozostać.
Przypomniałam sobie o przyjaciółce, która wyprowadziła się stąd kilka lat temu. Tak! Zamieszkała miasto Jubilife...
- Czyli płynę do Sinnoh. Oby to nie było za daleko - pomyślałam.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Na reszcie odwiedzę Caroline... Ciekawe czy nadal tam mieszka. Może zmieniły jej się plany. W każdym razie gdyby była w Jubilife, była bym niezmiernie szczęśliwa.
Pozostał tylko Johny... Ach, jakbym chciała się z nim zobaczyć. Trudno, zadzwonię do niego jak już dopłynę w inne miejsce.
Wsiadłam do łódki, spojrzałam jeszcze raz na wyspę. Westchnęłam, po czym wypuściłam Tepiga.
- Cześć mały... Chyba zostałeś mi tylko ty... Hmm... No cóż, w drogę! - chwyciłam za wiosło i odbiłam się od brzegu. Miałam lekkiego stracha, nie umiałam za dobrze pływać. Rozejrzałam się po łódce. Miałam nadzieję, że znajdę tam jakieś koło ratunkowe albo coś w tym stylu...

Axron - 2011-02-17 18:47:19

Tepig czuł się bardzo nie swojo w obecności tak dużej ilości wody wokół niego. Łódka miała nie tylko koła ratunkowe, a także kapok. Chwyciłaś za wiosło i niebawem znalazłaś się na otwartym morzu. Kiedy byłaś jakieś 15 metrów od brzegu, zobaczyłaś złoczyńców którzy wybiegli z krzaków. Jednakże nie mieli zamiaru cię już dalej gonić. Po 3 godzinach płynięcia usnęłaś z wycieńczenia, mimo że tego nie chciałaś, to jednak się stało. Obudziłaś się po jakichś 2 godzinach. Zaczynało już się przyjaśniać. Dryfowaliście po morzu, ale z daleka widać było już budynki miasta Jublife.

Katie - 2011-02-19 11:40:48

- Hym? - przetarłam oczy i usiadłam.
- Patrz! Tepig! Jubilife! - przytuliłam do siebie małą świnkę.
Byłam niezmiernie z siebie zadowolona. Udało mi się. Nie mogłam w to uwierzyć. Puściłam Tepiga z objęcia.
- Mały, zaczynamy podróż. Nie masz pojęcia ile na to czekałam. Hmm, może nadam ci jakieś imię? Mam pomysł! Może Senshi? To z japońskiego, wojownik. Pasuje do ciebie - uśmiechnęłam się do pokemona i pogładziłam go po futrze.
Kiedy udało nam się dopłynąć do lądu, najpierw wyjęłam z łodzi Tepiga. Później dopiero wyszłam ja. Wciągnęłam nosem świeże powietrze.
- Chodźmy, Senshi. Poszukajmy domu Caroline - ruszyłam miastem rozglądając się.

GotLink.pl